Niedziela z Latawcem

Pisząc, że Latawiec jest dla mnie odkryciem, nieco minęłabym się z prawdą. O jego istnieniu wiedziałam bowiem dobrze, i to z ust samego właściciela, Krystiana, z którym kilka miesięcy temu miałam okazję rozmawiać na zupełnie inny (choć też gastronomiczny) temat. W owej rozmowie przefrunął Latawiec, historia pomysłu jego stworzenia, a nawet dokładny adres.

Latawiec
Latawiec

Choć miałam go na oku od jakiegoś czasu, ale dotarłam dopiero w minioną niedzielę. Czekając na samolot (ostatnio dużo ich , ale o tym później) zobaczyłam latawcowe ogłoszenie o premierowym, weekendowym brunchu.
Latawiec ulokował się między kładką nad trasą Łazienkowską, a Metrem Politechnika. Niby to samo centrum, ale stare drzewa, leżaki i ścieżka rowerowa przebiegająca pod witrynami lokalu pozwalają nieco zapomnieć o hałasie i miejskim ruchu.

Wystrój jest prosty, ale przemyślany i z pomysłem, przywodzi na myśl berlińskie knajpki. Metalowe krzesła stoją obok prostych, drewnianych taboretów, na suficie instalacja nawiązująca kształtem do logo Latawca, na ścianie – abstrakcyjna grafika go wyrazistych kolorach. Nazwa lokalu pochodzi od nazwy osiedla”Latawiec” z lat 50., zwieńczającego oś stanisławowską.

Za dnia Latawiec to kawiarnia, serwująca kawę, koktajle i lemoniady, słodkości i drobne dania – kanapki, tarty i domowe zupy. Wieczorem w Latawcu można przysiąść na drinka („Tekla Sunrise”) lub piwo z małego browaru (na półce wypatrzyłam butelkę z etykietą „odsiecz wiedeńska”).
– Zależy nam na jakości składników. Choćby warzywa na zupę  wybiera nam nasz zaufany pan i dostarcza je do kawiarni z samego rana – opowiada mi Ola, pomysłodawczyni receptur dań w Latawcu. To spod jej rąk wyszła większość dań, jakie rozstawiono w niedzielę na stole i parapecie Latawca.

Brunch w Latawcu
Brunch w Latawcu

Prócz serów, wędlin, pokrojonych w słupki warzyw i różnorakiego pieczywa, na kraciastym obrusie czekały miski z pastami do kanapek (np. jajeczna, paprykowa, z awokado), hummus z sezamem, twarożek ze szczypiorkiem i rzodkiewką oraz drugi – z kaparami (super pomysł!), sałatki (m.in. z grillowanymi warzywami i kozim serem, makaronowa oraz świetny Ceasar z sosem doprawionym musztardą Colmana oraz grzankami z razowca). No i jeszcze chłodnik – kwaskowy, rubinowy, w sam raz na upał. Na ciepło można przygotować sobie tortillę z kurczakiem lub chili z fasolą. Albo skusić się na muszle makaronowe zapiekane ze szpinakiem. Dla mnie hitem są jednak roladki z grillowanego bakłażana, faszerowane kaszą i fetą i zapieczone pod słodkimi pomidorami i pistacjami. Danie idealne na letnie dni, łączące w sobie różne smaki i faktury, które pewnie powtórzę w domu. Zjadłam, nim sobie przypomniałam o obowiązku uwiecznienia ich na zdjęciu.

Twarożki i warzywa - Brunch w Latawcu
Twarożki i warzywa - Brunch w Latawcu
Jogurt z owocami i orzechami - Brunch w Latawcu
Jogurt z owocami i orzechami - Brunch w Latawcu
Sałatka z cytrusów z melisą - Brunch w Latawcu
Sałatka z cytrusów z melisą - Brunch w Latawcu
Lemoniada arbuzowa z miętą - Latawiec
Lemoniada arbuzowa z miętą wg Magdy - degustowana już w poniedziałek

Na słodko – truskawki, borówki, orzechy i jogurt, z których można  przygotować śniadaniowe parfait oraz lekka sałatka z cytrusów i melisy – w sam raz na uwieńczenie i wyciszenie po porannej uczcie. Zamiast kawy czy herbaty wzięłam owocowoleśną lemoniadę i był to wybór co najmniej słuszny. Gofrów, dla których w dużej mierze zdecydowałam się pognać do Latawca,  niestety nie doczekałam. Brunch wyceniono na 25 zl (napoje płatne osobno) i moim zdaniem  to naprawdę dobra propozycja.

Mam nadzieję – nie tylko ze względu na nieodżałowane gofry – że brunche w Latawcu zagoszczą na stałe, uzupełniając weekendową ofertę śniadań w mieście stołecznym. Osobiście bardzo lubię niespieszne śniadania, spędzane na smakowaniu różnorodnych dań i rozmowie ze znajomymi lub dopiero co poznanymi osobami (tutaj kilka słów o sobotnim brunchu w sto900). I dlatego cieszy mnie coraz liczniejsze grono fajnych miejsc – kawiarni czy knajpek – które decydują się urozmaicać swoją codzienna działalność śniadaniami, podawanymi w formie otwartych bufetów podczas weekendów. Liczę, że do ich grona dołączy Latawiec, bo menu przygotowane na minioną niedzielę były naprawdę godne uwagi.
Latawiec wydaje się być jeszcze nieco nieodkryty, ale niedzielne śniadanie wypadło zachęcająco. Pozostaje więc jeszcze sprawdzić, jak bywa tutaj na co dzień, bo poprzeczka została zawieszona na smacznym poziomie. Mam nadzieję, że rozczarowania nie będzie, a okazja pewnie nadarzy się prędko, bo Latawiec jest naprawdę „po drodze” i „rzut beretem”.

Latawiec
Latawiec

Latawiec
Al. Armii Ludowej 12
Warszawa

Jeden komentarz Dodaj własny

  1. yellow pinto pisze:

    Dobry artykuł z ciekawości wybiorę się do latawca, dzieki!

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.